TRANSLATE

Citizen Of The World

czwartek, 26 grudnia 2013

Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi.




Jak co roku nadchodzą Święta i jak co roku otrzymujemy dokładnie te same, szablonowe życzenia. Nie ma w nich ani prawdy, ani indywidualizmu…

Kopiujemy, powielamy, a czasem nawet nie czytamy i hurtowo wysyłamy je wszystkim tym których mamy w naszym telefonie.
Otrzymując takie życzenia z jednej strony się cieszę – bo mimo wszystko miłym jest fakt, że ktoś o mnie pamięta a z drugiej strony jest mi przykro. Pamiętajmy o sobie indywidualnie – nie wysyłajmy wszystkim świątecznego spamu. Nie idźmy na łatwiznę. Każdy z nas ma przecież marzenia i przyjaciół, którzy te marzenia choćby troszkę znają. Ja wiem, że te niby oczywiste truizmy: „Zdrowia, szczęścia, pomyślności” - są najprostsze, najszybsze, ale i najbardziej powierzchowne.

Zanim zasiądziemy wśród najbliższych do wigilijnej kolacji zastanówmy się kto czeka na nasze słowa, na nasz uśmiech. Nie trzymajmy w sobie urazy nawet do tych, którzy nie byli wobec nas uczciwi. Dajmy im szanse na zmianę. Takie życzenia będą najprawdziwsze! Czemu? Otóż te osoby nie spodziewają się, że napiszecie, zadzwonicie. To co przychodzi nam najtrudniej w tym świątecznym okresie – jest zarazem najbardziej szczere, wypracowane, pewne. Idąc na łatwiznę i wysyłając spam – ta szczerość gdzieś znika, gdzieś umyka, rozpływa się.

Pamiętajmy o sobie! Uśmiechajmy się do siebie wzajemnie, pomagajmy sobie. W tym wszystkim jest magia Świąt! Poprzez nieszablonowe życzenia dajemy innym szanse by do nich ta świąteczna aura przypłynęła.
Sprzątamy mieszkania, biegamy jak szaleni po sklepach w poszukiwaniu prezentów, gotujemy całe noce, stoimy w kolejkach… I w tym pospiechu Święta stają się nijakie…

Sprawmy razem – by nadchodzący rok był dla nas łatwiejszy, życzliwszy, pokorniejszy… Przebaczajmy tym, którzy czasem nie mówią ludzkim głosem. Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi.

Życzę Wam Wszystkim prawdziwie świątecznego nastroju - zapalonych światełek na choince, aromatu świeżo upieczonego ciasta, uśmiechniętych rodziców, zgody a także choćby jednego dobrego uczynku.

A czego życzę sobie? Lepszej satysfakcjonującej pracy, uczciwego chłopaka, wykrywacza metali, jeszcze większej ilości podróży, zdrowia dla siebie i najbliższych, wytrwałości w dalszym odchudzaniu, częstszych spotkań z przyjaciółmi, jeszcze więcej uśmiechu, pasjonujących książek na cały 2014 rok a także tego by wiosna przyszła troszkę szybciej niż w mijającym 2013 roku. Aaa i błagam Cię Święty Mikołaju - chciałbym zapomnieć znaczenie słowa CZEKOLADA!

Wesołych Świąt życzy:

Kamilek z rodziną


poniedziałek, 2 grudnia 2013

"Kalinowe Serce", Seksbomba, Tajemniczy Derwid i trufle w czekoladzie!


Żoliborz skrywa mnóstwo tajemnic, zaułków, pożółkłych kwiatów przeszłości, magicznych uliczek i miejsc o których mało kto słyszał. Żoliborz skrywa w swej pamięci ludzi i zdarzenia o których mówimy dzisiaj rzadko, albo nie pamiętamy w ogóle. Dzisiejszy wpis nie będzie dotyczył Żoliborza jako całości - będzie dotyczył jego małej cząsteczki... Magicznej cząsteczki!

Pamiętacie, gdy byliśmy dziećmi, zasiadaliśmy w pochmurne dni w wielkich fotelach naszych dziadków, z gorącą czekoladą w dłoni? Pamiętacie te przepiękne opowieści, te bajki, te historie niesamowite pełne trwogi, strachu i uśmiechu zarazem? Jeśli pamiętacie i chcielibyście poczuć się znowu jak dziecko z głową pełną marzeń i niekończących się przygód to zapraszam do lektury... Opowieść swą zacznę od fragmentu wiersza Ildefonsa Gałczyńskiego...

Na Żoliborzu są ulice takie śliczne,
takie topole, a w topolach taki wiatr,
Gdy przyjdzie wieczór, świecą światła elektryczne
i tak mi dobrze... 

Jest wielka kanapa a na tej kanapie siedzi Kalina Jędrusik - siedzi cichutko, od czasu do czasu uśmiecha się, przysłuchuje się naszym rozmowom, czasem coś nuci pod nosem, czasem cytuje wiersz... Często chciałaby coś powiedzieć, ocenić, ale tego nie czyni - jest bowiem gospodarzem a my jesteśmy jej gośćmi. Tak, wszyscy jesteśmy gośćmi Kaliny i to pomimo tego, że nie ma jej wśród nas od ponad dwudziestu lat... 

Ukryte w małej uliczce na Żoliborzu, przytulone do muru domu Kaliny Jędrusik, niezapomnianej aktorki i piosenkarki - Kalinowe Serce – miejsce spotkań, herbaciarnia, kawiarnia, scena teatralna. Patronką tego miejsca jest właśnie Kalina, która mieszkała na Żoliborzu przez 20 lat. Kalina wciąż żyje – mimo, że upłynęło już sporo czasu od jej nagłej śmierci. Żyje dla tych, którzy ją znali i nadal pamiętają.

Kalina Jędrusik była jedną z najwybitniejszych polskich aktorek. Od 1955 występowała w teatrach warszawskich. Największą popularność zdobyła dzięki licznym występom w telewizji, m.in. w "Kabarecie Starszych Panów". Była pierwszą polską seksbombą i wielką miłośniczką kotów. Rozsadzała sceniczne normy, nie liczyła się z etykietą, Była spontaniczna, żywiołowa, czasem nawet wręcz agresywna. Swoją kobiecość manifestowała nadzwyczaj otwarcie, nie licząc się z zastrzeżeniami bardziej konserwatywnej części swych fanów. Wydaje się nawet, że z odrobiną satysfakcji drażniła ich, pojawiając się w sukniach z ogromnymi dekoltami, zachowując się z ostentacyjną swobodą...

Łabędzie spojrzenie, potężny dekolt, tygrysie ruchy i głos małej dziewczynki. Kalina Jędrusik była wyrazista, nie tylko na tle PRL-owskiej szarzyzny. Tyle że prócz uroku seksbomby posiadała niesłychany talent aktorski. Teatr był jej ogromną pasją, kamera ją kochała. Aktorka i piosenkarka Kalina Jędrusik miała wiele wcieleń, zaś każde z nich oszałamiało.

Moja opowieść jest opowieścią o "Kalinowym Sercu"... Jest to miejsce wypełnione po brzegi osobowością Kaliny Jędrusik, jej meblami i wszelkiego rodzaju bibelotami. Jest to miejsce wypełnione jej fantazją, teatrem i muzyką. Wokół tego wszystkiego roztacza się absolutnie uwodzicielski zapach kawy i aromat herbaty cynamonowej a dla tych, którzy wejdą do lokalu wyjątkowo głodni, czekają świeże, wymyślne ciasta i prawdziwe trufle w czekoladzie a nawet sałatka według przepisu samej Kaliny Jędrusik!

Do tej niezwykłej kawiarniano-kulinarnej atmosfery trzeba koniecznie dodać odrobinę sztuki... I w tej odrobinie sztuki zatraciłem się zupełnie...

Na zaproszenie przyjaciela Filipa Tłokińskiego miałem przyjemność uczestniczyć w magicznym przedstawieniu - przedstawieniu, które od samego początku było dla mnie zagadką. Czemu zagadką? Otóż wszystkie piosenki o miłości zaprezentowane na scenie "Kalinowego Serca" pisane były pod pseudonimem "Derwid". Derwidem był wielki polski kompozytor, klasyk! I gdy już poznałem tożsamość kompozytora nie mogłem uwierzyć, iz pisał piosenki lekkie, zwiewne, miłosne... Autorzy spektaklu nawet przez chwilę nie próbowali wyjaśnić zagadki podsycając moje domysły "Kim był Derwid? Czemu pisał pod pseudonimem?". I tak było już do końca... Jakim szokiem był dla mnie fakt, gdy wśród zgromadzonych gości ujrzałem Haline Kunicką i Tadeusza Woźniakowskiego... 

W przedstawieniu występuje mój przyjaciel Filip, występuje razem ze zmysłową Iwoną Loranc. Głos Iwony jest majestatyczny, refleksyjny i niezwykle silny. Wibrująca niczym słowik, głos ery atomowej! Na ogromną uwagę zasługuje również wystepująca w "Derwidzie" Elżbieta Wojnowska. Elżbieta Wojnowska zachwyca melancholijnymi interpretacjami, dzięki którym przeniosłem się w te odległe czasy, kiedy ludzie kochali tak samo a jednak inaczej...

Oczywiście nie odpowiem na pytanie kim był Derwid? Zaproszę Was na to przedstawienie! Wstęp oczywiście jest bezpłatny! Odpłyńcie i zanurzcie się w atmosferze Żoliborza lat 60 i 70! Zamówcie najprawdziwszą truflę w czekoladzie i herbatkę cynamonową - i wsłuchajcie się w śpiew przeszłości. Niech to będzie piękny, choć chłodny czas przed zbliżającymi się szybkimi krokami Świętami Bożego Narodzenia!














czwartek, 31 października 2013

MTV EMA AWARDS

W środę w warszawskim Soho Factory odbyła się impreza MTV EMA Pre-Party. Tłumy gości bawiły się na koncertach takich gwiazd jak Kamil Bednarek, Dawid Podsiadło, Donatan czy Margaret. Głównym punktem programu był jednak występ Dizzee Rascala. 













 

poniedziałek, 28 października 2013

Genderowy Pokaz Jagi Hupało - "Born to Create"


 
"Szczypię się w policzek, ale jakoś nie mogę się obudzić. Nie, to nie szalony sen po przedawkowaniu Facebooka i zupy dyniowej, ale antyfestiwal performance'u i sztuki w przestrzeni publicznej VARVIE!"

Kilka dni temu miałem przyjemność wziąć udział w pokazie Jagi Hupało w ramach projektu Gender Fashion i AntyFestiwalu.

Jaga Hupało jest hair designerem, twórcą nowych form. Świadomie obrała drogę tworzenia - zbierając ułamki przeszłości, pozostaje tu i teraz, konsekwentnie zdążając ku temu, co będzie. Swoją pracą nadaje nowy kształt rzeczywistości, w widoczny sposób pozwalając ujawnić się osobowości tych, którzy do niej przychodzą. W nich poszukuje inspiracji, wydobywając ich charakter, podkreślając urodę, przywracając spokój i optymizm.

Gdy zapytać ją, które gwiazdy czeszą się w jej atelier, z uśmiechem ucina - to tajemnica zawodowa! Nie jest jednak tajemnicą, że Jaga Hupało to czołowy hair designer w naszym kraju, a spod jej nożyczek wyszło niezliczenie wiele docenionych stylizacji, w tym fryzury celebrytów, projekty specjalne do oper, teatrów, filmów, pokazów mody, jak i galerii sztuki.

Oto opis Jagi do pokazu w którym miałem przyjemność aktywnie uczestniczyć:

"Coraz silniejszym nurtem estetycznym jest design indywidualny, w oparciu o analizę potrzeb wynikających między innymi z naszej seksualności - to wartość dodana do modnego wcześniej stylu uni-sex .
Człowiek - jego potrzeby, pragnienia - to punkt wyjściowy do działań moich i mojego zespołu. Uwielbiamy poznawać, rozmawiać, tworzyć, kreować szczególnie w kontekście tkanki miejskiej, blisko sztuki."

Tyle w słowach - charakter imprezy najlepiej odzwierciedlają zdjęcia: