Berlin jest zimny, pochmurny, szary. Berlin ma metalowe
serce i tętnicę dzielącą cały kraj na pół. Berlin jest ulepiony z kawałków
poprzedniego systemu i wszechobecnego kosmopolityzmu. Berlin to oksymoron.
Względny porządek przygniatający całe miasto swoim ciężarem
wydaje się być wręcz teatralny. Do tego całego tła nie pasują tylko ludzie -
ludzie teraźniejszości - bardzo smutni, albo bardzo kolorowi. Niejednolici.
Niepasujący. Spacerując w deszczu napotykam wspomnienia znane mi jedynie z
książek historycznych. Za wszelką cenę próbuję poczuć tamten czas, przywołać
radzieckich strażników patrolujących wschodnią granicę muru berlińskiego.
Zdecydowanie byłbym buntownikiem kontestującym rzeczywistość NRD. I mieszkałbym
w NRD.
Tysiące opuszczonych blokowisk na przedmieściach, rozdrapane
koparkami centrum przy Unter den Linden, ciężkie bryły Bundestagu zwieńczone
futurystyczną kopułą - rozwarstwienie widać wszędzie. O atmosferze
"muru" przypomina nam jedynie kilka kamyków na asfaltowej ulicy. Nie
lubię Berlina - jest gorzki.
Berlin jednak warto odwiedzić, choćby raz w życiu. A czy da
się o tym mieście pisać optymistycznie? Spróbuję...
Gdyby spróbować określić stolicę Niemiec jednym słowem,
wiele osób zapewne użyłoby przymiotnika "przyjazna". Tętniąca życiem,
multikulturowa metropolia, może nie rzuca na kolana zabytkową architekturą jak Rzym
czy Florencja, ale jest miejscem, w którym zwyczajnie przyjemnie się spędza
czas. Niemal wszędzie można przysiąść na zielonej trawce, odpocząć na
piaszczystej plaży, popedałować wypożyczonym rowerem do ulubionego butiku, a
wieczorem rozłożyć się wygodnie w kinie pod gołym niebem. Nawet wtedy, kiedy
ulice zalewają wakacyjne tłumy turystów, Berlin nie męczy chaosem i jakoś
nikomu nie przeszkadza, że centralna aleja Unter den Linden tuż za Bramą
Brandenburską znowu jest rozkopana. Berlin często nazywa się "wielkim
placem budowy". To jeden z uroków tego miasta - żyjącego, w którym każda
kolejna wizyta pozwala odkryć coś nowego. Tysiące muzeów, galerii, klubów,
obiektów sportowych - to wszystko sprawi, że czas spędzony w stolicy Niemiec na
pewno nie będzie czasem nudnym.
Berlin nie miał tak tragicznej historii jak Warszawa, ale z
pewnością jest miastem z bolesną i trudną przeszłością. Zniszczony w czasie II
Wojny Światowej, zniewolony przez faszyzm, podzielony w czasie zimnej wojny, a
następnie połączony po upadku muru. Z tego chaosu wyłoniło się miasto
elastyczne, choć pełne skrajności. Berlin z całym natężeniem fal imigrantów,
emigrantów, artystów, mniejszości seksualnych i kolorów udowadnia, że jego
największą wartością jest tolerancja.