TRANSLATE

Citizen Of The World

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą travel blog. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą travel blog. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 czerwca 2016

Jamajka - Rozdział 1



Jest kraj na ziemi niezwykły... Dziewięć tysięcy kilometrów od Polski. Kraj wielobarwnych ptaków, błękitnej toni Morza Karaibskiego, pełen uśmiechniętych mieszkańców i zachwycających smaków. Witam na Jamajce!

Na Jamajkę można dotrzeć na wiele sposobów - dla nas rodaków nieposiadających amerykańskiej wizy najlepszym rozwiązaniem jest samolot z Warszawy przez Frankfurt bądź Brukselę do Montego Bay. Koszt przelotu w dwie strony waha się od dwóch do pięciu tysięcy złotych. Łączny czas przelotu to 12 godzin. O wiele tańszy jest przelot przez Chicago ale w tym przypadku należy postarać się o wizę amerykańską. Niezależnie od tego jakie międzylądowanie wybierzecie absolutnie nie polecam lotu do Kingston (stolica Jamajki) - daleko stąd do najciekawszych atrakcji a przede wszystkim daleko do wszystkich najpopularniejszych kurortów turystycznych takich jak Ocho Rios i Negril. Sama stolica Jamajki nie zachwyca a pobyt w niej może przysporzyć nam wielu problemów. O Kingston postaram się napisać w jednym z kolejnych postów.

Lecąc na Jamajkę nie musicie pamiętać o obowiązkowych szczepieniach - wystarczy wziąć ze sobą jakikolwiek skuteczny i sprawdzony repelent na komary - w niektórych porach roku jest ich tutaj całkiem sporo... 

Na Jamajce nie ma pór roku - tutaj zawsze jest gorąco. Temperatura właściwie nigdy nie spada poniżej 25 stopni Celsjusza. Sami Jamajczycy dzielą rok na dwie umowne pory: suchą i deszczową. Pora sucha to czas naszej polskiej zimy. Wtedy na Jamajce jest najwięcej turystów a hotele przeżywają prawdziwe oblężenie. Wśród turystów jednak ciężko znaleźć naszych rodaków. Nie usłyszymy tu naszej ojczystej mowy - oczywiście zdarzają się wyjątki, ale są to zazwyczaj Polacy mieszkający w Kanadzie bądź w USA dla których koszt wypoczynku na Karaibach nie stanowi dużego obciążenia dla domowego budżetu. Druga pora tzw deszczowa to czas pomiędzy kwietniem a październikiem. Nie martwcie się - w tym czasie także opalicie się niemiłosiernie :) Oczywiście w tym czasie deszcze są dosyć częste, ale najczęściej pada nie dłużej niż pół godziny i w zaledwie kilkanaście minut po deszczu nikt przebywający w tym czasie w hotelu nie zorientuje się, że w ogóle padał deszcz :) Po ulewie spokojnie można powrócić na plażę i rozkoszować się słońcem!

Jaki hotel wybrać będąc na Jamajce? Wszystko zależy od budżetu jakim dysponujecie. Bez problemu da się znaleźć nocleg już za kilkanaście dolarów, ale jeśli macie nieograniczony budżet to serdecznie polecam wszystkie znane kurorty takie jak sieć hoteli Riu, The SPA Retreat Boutique Hotel, Catcha Falling Star - tutaj ceny rozpoczynają się od 130 dolarów amerykańskich za nocleg a mieszkając w tych luksusowych hotelach już o nic więcej nie musiecie się martwić. Poczujecie się jak w raju...

Najtańszych noclegów polecam szukać poprzez stronę http://www.airbnb.pl

Z racji tego, że na Jamajkę latam jako pilot-przewodnik najczęściej mieszkam w hotelach wysokobudżetowych, ale gdy poznawałem Jamajkę na własną rękę każdorazowo wynajmowałem pokój bądź niewielki domek - wtedy ceny były naprawdę niskie. Zdarzyło mi się spędzić tydzień w okolicach Port Antonio za zaledwie 100 dolarów amerykańskich i bynajmniej nie nocowałem w spartańskich warunkach :)

Oczywiście Jamajkę najlepiej poznawać z dala od hotelowych enklaw, ale tylko wtedy, gdy choć trochę znacie język angielski, jesteście odważni a kąpiel w strumieniu i brak wifi nie stanowi dla was żadnego problemu... W razie jakichkolwiek problemów na miejscu pomocą służy nam przemiła Konsul Honorowa Pani Irena Cousins.








środa, 4 maja 2016

Babuszka z jabłkami i wódką...


Carskie sioło. Podczas, gdy moja grupa z wypiekami na twarzy biega po carskim parku 
w poszukiwaniu najlepszego miejsca, by uwiecznić swój pobyt w tym magicznym miejscu ja pozwalam sobie na chwilę rozmyślań...


Usiadłem na ławce rozkoszując się ciszą. Odkąd Rosjanie zajęli Krym - turystów tu jak na lekarstwo. Nasi rodacy bombardowani informacjami w polskiej telewizji o toczących się działaniach wojennych omijają rosyjską ziemię. Zresztą nie tylko Polacy - nie widać tu turystów z zachodu, a jeśli są to jest ich garstka. 


Z drugiej strony to chyba najlepszy czas by w spokoju zwiedzić Rosję. Nie ma potężnych kolejek - tak częstych i nieuniknionych dotychczas. Nikt nie kłóci się o miejsce w kolejce pod Ermitażem, nawet Muzeum Wódki świeci pustkami. Dla nas turystów to raj. Wszędzie zrobiło się kameralnie.

Dla Rosjan to prawdziwy dramat. Lokalni przewodnicy są załamani zaistniałą sytuacją. W prywatnych rozmowach błagalnym tonem pytają, kiedy Polacy znowu zaczną odwiedzać Rosję. Rozkładam ręce - naprawdę nie wiem... Po zamachach w Paryżu zorganizowane grupy z Polski omijały stolicę Francji zaledwie przez trzy miesiące. W Rosji trwa to już drugi rok... 


Irina przewodniczka po Petersburgu podczas zwiedzania Ermitażu przekonywała mnie, że Rosja jest najbezpieczniejszym krajem w Europie. Prosiła bym przekonywał swoich rodaków do tak samo częstych wizyt w Rosji jak to miało miejsce kiedyś. Próbowała mnie nawet przekonać, że my Polacy powinniśmy ich wspierać w czasie ich turystycznej zapaści. Słuchałem kiwając głową. Nie wchodziłem z Iriną w żadne polityczne dyskusje. Jestem pewien, że nie zrozumiałaby naszej obecnej postawy wobec Rosji. I mam wrażenie, że jeszcze długo masowego turysty w Federacji Rosyjskiej nie będzie. O przyczynach takiego stanu rzeczy nawet nie ma co pisać. Każdy Polak rozumie czemu omijamy ten kraj podczas naszych podróżniczych podbojów...

Nie wiem sam czy ta cisza jest budująca. Petersburg bez zachodnich wycieczek wydaje się wręcz nierealny... Nie słychać głośnych, międzynarodowych rozmów w rozsianych po mieście kawiarenkach. Siedząc na ławce w Carskim Siole szukam odpowiedzi na tyle pytań... 


- Kupi Pan ode mnie chociaż kilogram jabłek? 

Dotychczas w Carskim Siole turystów zaczepiali sprzedawcy widokówek, magnesów, matrioszek... 

- A w jakiej cenie ma Pani te jabłka? Pytam moim wyuczonym w szkole, aczkolwiek niedoskonałym rosyjskim.

- O zagraniczny turysta! Polak! Co łaska, za jabłuszka, co łaska...

Mając na uwadze sytuację naszych jabłek wiem, że nie powinienem, ale biorę kilka sztuk dając kobiecie wszystkie drobne jakie mam w kieszeni... 

Tam na "górze" się kłócą a zwykli ludzie tracą...



Z każdego czasu wolnego w Rosji moja grupa wraca coraz bardziej pijana... Gdy zapytałem skąd biorą wódkę przecież nie byliśmy w żadnym sklepie a przez bramki w Carskim Siole żadna butelka by nie przeszła - grupa odpowiedziała, że jakaś ruska babuszka chodziła po parku i poza jabłkami także wódkę na kieliszki sprzedawała... Nie tylko Polak potrafi! :)