Słońce już zaszło. Nad starodawnymi murami Korculi fruwały obficie tylko jaskółki. Dzień zbliżał się ku końcowi. Przemęczony żarem, który przez cały dzień jadowicie sączył się z nieba za wszelką cenę pragnąłem wytchnienia. Postanowiłem wybrać się na korczulańską starówkę o zmroku. Liczyłem na opustoszałe, chłodne od adriatyckiego wiatru średniowieczne uliczki. Niestety mam to chyba w naturze, że trafiam na masowe wydarzenia, igrzyska i narodowe święta. Naprawdę zupełnie nie wiedziałem, że 29 lipca na Korculi odbywa sie Świeto Świętego Teodora... A wraz z nim huczne obchody!
Mogłem się wycofać - usiąść na którymś ze skalnych urwisk i delektować się ciszą. Nie umiałem... I dzięki Bogu - bo to czego bym nie zobaczył nie darowałbym sobie do końca życia!
Święto Świętego Teodora odbywa się na Korculi rokrocznie 29 lipca od niepamiętnych czasów! Pierwsze wzmianki o obchodach pojawiły się już w XV wieku! Jest to niezwykłe święto rozpoczynające się uroczystą msza w Katedrze Św. Marka. I przysięgam nigdy wcześniej wie widziałem jej w takiej odsłonie. Katedrę w ciągu dnia można zwiedzać za opłatą. Niestety jest wtedy pogrążona w półmroku a wszelkich detali i szczegółów możemy sie wtedy jedynie domyślać. Inaczej jest w czasie obchodów! Katedra nie dość, że jest otwarta dla wszystkich w czasie oficjalnej, bardzo uroczystej mszy świętej celebrowanej przez zaproszonych biskupów i kardynałów z całego świata - to jeszcze dodatkowo w całości jest przepięknie przyozdobiona kwiatami, szarfami no i "ozłocona światłem". Ku Katedrze płyną całe zastępy mieszkańców całej wyspy. Niejednokrotnie w regionalnych strojach. Jesli chcemy wziąć udział w mszy świętej warto przyjść tutaj już około godziny 18 - potem istnieje niewielka szansa, że wejdziemy do środka Katedry Św. Marka.
W Katedrze jest bardzo gorąco i duszno - dlatego obowiązkowo weźcie ze sobą wachlarze, albo chociażby zeszyt, który będzie skutecznym sposobem na niemiłosierną duchotę.
Moreška
Zaraz po zakończeniu uroczystej mszy świętej - na staromiejskim rynku odbyła się inscenizacja Moreški. Korcula jest jedynym miejscem na świecie, gdzie tańczy się jeszcze ten wojenny taniec. Tradycja ta dotarła na wyspę na przełomie XVII i XVIII wieku, a znana była wcześniej na Sycylii, Korsyce i w Hiszpanii. Jest to właściwie rodzaj przedstawienia teatralnego, w którym biorą udział dwa wojska, tzw: białe i czarne. Wojsko białe - ubrane w czerwone stroje, dowodzone jest przez Osmana i reprezentuje wojsko muzułmańskie, natomiast wojskiem czarnym - piratami - dowodzi król Moro. Bula to muzułmańska księżniczka, narzeczona Osmana, która została porwana przez króla Moro. Spektakl rozpoczyna się dramatycznym dialogiem pomiędzy Bula a królem Moro, z którego wynika, że Moro jest w księżniczce szaleńczo zakochany i pragnie, aby i ona obdarzyła go uczuciem.
Bula:
Zostaw mnie! Błagania twoje
Nadaremne są i próżne
Moja piękność inny kocha,
Jego też uczuciem darzę.
Więcej bólu mi zadaje
Miłość twoja, której nie chcę,
Aniżeli te łańcuchy,
Którymi mi skuto ręce!
Moro:
Nie, nie mogę Cię uwolnić!
Przestać kochać też nie mogę.
Miłość moja jest bez granic
Ku piękności Twojej drogiej!
Ta jednak wzywa na pomoc Osmana, woląc zginąć, niż pokochać innego. Na pomoc przybywa muzułmańskie wojsko na czele z Osmanem i rozpoczyna się cykl siedmiu coraz bardziej dynamicznych tańców, w czasie których oba wojska walczą ze sobą na miecze. Gdy w walce z mieczy sypią się iskry (dosłownie!), gra dęta orkiestra.
Poniższy filmik jest mojego autorstwa:
No i kilka zdjęć moich turystów: